W warsztacie mechanicy naprawiali maszyny, zimą odbywały się także apele dla pracowników.
„No, warsztat to było takie serce tego PGR-u, tu wszyscy się gromadzili, czy apel rano to zawsze był pod warsztatem, nie? Albo tu jak było zimno. To było wszystko pod warsztatem”.
W kuźni do dziś znajduje się palenisko, na którym mechanicy samodzielnie dorabiali części do maszyn. Dawniej drugi warsztat i stolarnia znajdowały się na środku głównego placu zakładu.
„A z tyłu jeszcze stolarnia była. Ja nie wiem dlaczego, szaróźnia [pomieszczenie gospodarcze] mówili na to”.
Mechanicy w przeciwieństwie do osób pracujących na polu, zawsze byli na miejscu, więc to do nich przychodzili oborowi, jeśli potrzebowali pomocy:
* A kto odbierał porody? Tu też była do tego jakaś osoba specjalna?
* Nie, oborowy. I jak wszyscy byli w pracy, no to co? No we warsztacie byli ludzie, to tam ze czterech trzeba było ciągnąć.
* Po prostu się kogoś wołało, tak?
* No nas wołali. (śmiech)