To miejsce – obecnie opustoszałe – do dziś nazywane jest Domkiem Ogrodnika, mimo że od dawna nie mieszka tu żaden ogrodnik. Niedługo przed wojną zamieszkiwał tam kamerdyner państwa Komierowskich. Po wojnie ten dom również służył jako budynek mieszkalny, ale potem jego przeznaczenie się zmieniło. Mieściła się tam klubokawiarnia, w której bywali pracownicy PGR-u i ich dzieci. Zarządzał nią RUCH. Było to wówczas miejsce dla wszystkich pokoleń: można tam było poczytać gazety i książki, zagrać w szachy, napić się lemoniady… Jedna z mieszkanek wspomina: „Nawet były czasami wizyty z Filharmonii Pomorskiej. Pamiętam, że pierwszy raz widziałam, jak na ksylofonie pan grał”. Wieczorem dzieci nie miały wstępu, bo młodzi dorośli organizowali sobie zabawy. Pewna para zorganizowała w Domku Ogrodnika swoje wesele. Krótko istniało tu również przedszkole. W l. 90. funkcjonował tu prywatny biznes, klub U Atoma. Odbywały się tam dyskoteki (nie zawsze bywało spokojnie!). Trudno było o miejsce przy barze. W środku mogło się zmieścić 50 osób. Bywało, że na dworze bawiło się 400 kolejnych: „Być u Atoma to był zaszczyt”. Dziś nie ma już dawnego, drewnianego ganku, ale budynek wciąż jest urokliwy – choćby przez porastający jedną ze ścian bluszcz.