Nazwa wąwozów w lesie. Mawiano: „chodzić na parowy/na parów”. „To była nasza Energylandia!” – opowiadają mieszkańcy Komierowa, wspominając dziecięce zabawy: urządzanie ognisk, łażenie po drzewach, budowanie bunkrów i szałasów, a także gry w „pięć cegieł” czy w „kozła”. Opisują samodzielnie konstruowane huśtawki, łuki, dzidy czy znajdowane skarby, którymi mógł być nawet kawałek zielonego szkła… Inspiracji do szaleństw dostarczały filmy: „Janosik”, „Czterej pancerni”, „Robin Hood”. Jeszcze około 20 lat temu dzieci chadzały tamtędy do szkoły, dlatego za kadencji sołtysa Medarda Sochy na przepływającym przez parów strumyku powstał mostek. Dziś to miejsce nie jest już aż tak popularne, ale dzieci wciąż gdzieś w lesie budują sobie bazy…
Urok tego miejsca doceniano już setki lat temu – w opisie wycieczki z 1889 r. sporządzonym przez leśników przybyłych na zaproszenie Romana Komierowskiego widać, że byli zachwyceni: „parowem do 35 metrów głębokim, porosłym odwieczną grabiną i olszyną, u której stóp wije się strumyk, w pogańskich jeszcze czasach »Dzuk« zwany”. Przed wojną w tym miejscu znajdowała się należąca do Komierowskich łapica (pułapka) na jastrzębie.